niedziela, 21 października 2012

Chatka Babuni - pierogarnia w Poznaniu.

Chatka Babuni, czyli pierogarnia w Poznaniu na ulicy Wrocławskiej, trafia jako pierwsza na moją listę wideo recenzji. Co tam podają, jak to smakuje i ile kosztuje? To wszystko sprawdziłem na własnej skórze.

http://socialtalk.pl


Restaurator z Torunia chciał otworzyć pierogarnię w Poznaniu. Skończyło się aferą

Choć już zmieniła się nazwa lokalu, jednak menu i wystrój ten sam co na początku
- Oszuści śmieją nam się w twarz, a prokuratura nie kiwnęła palcem - Maciej Podlaszewski nie kryje rozgorycze-nia. - To my zostaliśmy oszukani - twierdzą poznaniacy.

Zaczęło się rok temu: w czerwcu Maciej Podlaszewski, właściciel toruńskiej sieci pierogarni, podpisał umowę franczyzową z poznańską firmą Valuo, której przedstawicielem był Rafał Zaborowski. Pozna niacy mieli otworzyć pierogar nię pod toruńskim szyldem.

Sprzęt i receptura
- Wstawiliśmy do lokalu sprzęt warty ponad 200 tys. zł, który wzięliśmy w leasing - mówi Podlaszewski. - Pomogliśmy w rekrutacji pracowników, zadbaliśmy o wystrój, płaciliśmy faktury. Nie wzięliśmy pieniędzy za franczyzę. Zakładaliśmy, że Valuo będzie nas spłacać, kiedy zacznie zarabiać.

Pod koniec roku poznańska pierogarnia przestała przynosić straty. Ale płacić nie zaczęła, więc w marcu torunianie wypowiedzieli umowę i zażądali zwrotu sprzętu. Wtedy zaczęły się problemy.

- W kwietniu pojechaliśmy do Poznania, żeby odebrać nasze meble - opowiada Podlaszewski. - Ale nie udało się. Złożyliśmy więc do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Chcieliśmy zabezpieczyć nasz sprzęt, na którym pozna niacy pracowali w najlepsze!
Prokuratura odmówiła.

- W tej chwili poznańska pierogarnia działa pod nazwą "Chatka Babuni" - denerwuje się torunianin. - Z naszymi maszynami, przepisami, wystrojem, meblami. Oszuści śmieją nam się w twarz!

Zastaw i zyski
- To nas oszukano! - twierdzi Rafał Zaborowski, szef poznańskiej firmy. Dlaczego? Na przystosowanie lokalu jego firma wydała blisko milion zł. - To miało być 300-500 tysięcy - mówi rozżalony Zaborowski. - Na tyle oszacowali koszta torunianie. Skończyło się na tym, że pożyczaliśmy pieniądze, gdzie się tylko dało. Kiedy w końcu zaczęliśmy wychodzić na prostą, toruńska pierogarnia zażądała spłaty. Jesteśmy na skraju bankructwa.

A co ze sprzętem? Poznańską pierogarnię wynajmuje teraz Maciej Filipowski, przyjaciel Zaborowskiego. - Oddam wszystkie maszyny, kiedy tylko pan Podlaszewski pokaże mi nakaz sądu - zapewnia. - Bo nie można wchodzić do cudzego lokalu i zabierać sprzętu siłą, jak próbowali to robić torunianie!

Jest jeszcze jeden powód, dla którego poznaniak nie chce wydać sprzętu: firma Valuo wzięła pożyczkę pod zastaw - choć pra wo na to nie pozwala. Pierogar nia w Poznaniu korzysta więc z maszyn i nadal sprzedaje pierogi. - Ale według innego przepisu! - zastrzega Filipowski.

A sąd rozsądzi?
- Sama zwłoka w wydaniu rzeczy czy nawet ich wykorzystywanie, bez jednoczesnego podejmowania działań świadczących o definitywnym zamiarze ich włączenia do majątku sprawcy, pozostaje poza kodeksem karnym - wyjaśnia Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poz nańskiej prokuratury okręgowej.
Obie firmy czeka rozprawa przed sądem cywilnym. Poznaniacy żądają odszkodowania, torunianie - sprzętu. 


http://www.strefabiznesu.pomorska.pl/artykul/restaurator-z-torunia-chcial-otworzyc-pierogarnie-w-poznaniu-skonczylo-sie-afera-56486.html
 

3 komentarze:

  1. www.pierogarniastarymlyn.com

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha ,,biznesmeni'' z Torunia zalozyli sobie blog...zalosne jak chca sie wybielic
    Panie podlaszewski - jest pan zalosnym typkiem !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.pierogarniastarymlyn.com/

    OdpowiedzUsuń